aktorsko bardzo słaby, scenariusz też oklepany i przewidywalny, i ta pobudka o poranku w pełnym makijażu, no miszcz! Słabiuteńko jest!
Jak komedia świąteczna może być nieprzewidywalna i nie oklepana? Mikołaj ma zginąć z rąk terrorystów bohater ma rzucić biznes i wyjechać w Bieszczady? Pani lochan ma o poranku być jeszcze brzydsza, to by było na plus?xd
aleeee! tutaj od pierwszych kadrów widz WIE jak to się zakończy i kto w kim się zakocha, nie ma ciekawej historii, nie ma żadnej historii, zero niepewności, zero zaskoczenia.
A aktorzy MUSZĄ być wiarygodni, oczywistością jest, że zawsze jest charakteryzacja, we wszystkich scenach, lecz tu była mocna tapeta, aż z niej kapało i można było szpachlą zdzierać, dla naturalnego efektu, choć by, jej te tony tuszu rozmazali pod okiem i pokazali, że się brudaska nie umyła i rymnęła w pościel brudna, byłoby chociaż zabawnie ;P
Powiedz mi, co jest takiego dziwnego w budzeniu się w pełnym makijażu? Wiesz ile kobiet robi z rana naprędce makijaż zanim zobaczy je partner? :D Kobiety (szczególnie te celebrytki z wyższych sfer) mają wręcz posrane na punkcie wyglądu. Oklepany scenariusz i przewidywalny - to domena WSZYSTKICH świątecznych produkcji. Tego nie ominiesz. Jak to mawiają "nie ma świątecznego filmu bez motywu zmarłej matki czy ojca, który opuścił rodzinę dawno temu". Musi być drama, musi być przypadkowe poznanie, musi być zakochanie i element kłótni. To domena WSZYSTKICH KOMEDII ROMANTYCZNYCH. Dlatego jest rzesza ludzi, którzy tego gatunku nie znoszą. Ja uważam, że są dobre do deseru czy kolacji, by oglądać z nudów i się nie zastanawiać. Po prostu oglądać ładny obrazek. Nie uświadczysz ambitnego kina w komediach romantycznych XXI wieku. Tak samo jak ciężko zaskoczyć kogoś w horrorach po tylu latach ich produkcji. Prank za prankiem itp. Więcej na ludzi działają dramaty czy thrillery psychologiczne. Oceniam ten film w swojej kategorii - nie zamierzam przyrównywać go do amerykańskich blockbusterów czy kultowego Kevina. Ot taki zwyczajny, przyzwoity filmik.
jest sporo filmów świątecznych, które nie są aż tak głupie i bezsensowne jak właśnie ten i wiele mu podobnych. Wymienię jedynie te, które ostatnio widziałam lub te które zapadły w pamięć: "Jeszcze przed świętami" - polska nowość, bez nachalnych tradycyjnych świąt, a jednak dobry i zaskakujący, całkowite przeciwieństwo głupiutkich "Listów do M". Z familijnych dla dzieci ale bardzo dobrych: "Chłopiec zwany gwiazdką", "Dawid i elfy" i "Kraina snów", równie b.dobry, bez srania świątecznymi pierdołami i zapychaczami czasu, niesamowicie klimatyczny i piękny "Dziennik Noel" i "śniegu już nigdy nie będzie", serial "Dash i Lily", "Ja Cię kocham, a ty z nim", z takich średnich ale niezłych "Miłosna pułapka".