Biznes porno przekształcając się ze "sztuki awangardowej" w czysty biznes, kompletnie odciął
się od swoich korzeni licząc objętość biustów i penisów, zamiast samą jakość realizowanych
ujęć. Za to co Linda Lovelace zrobiła dla historii fellatio i dla samego biznesu porno powinna mieć
postawiony pomnik, przy głównym wjeździe do Doliny San Fernando.
Inna sprawa oczywiście, że z "matki chrzestnej" gatunku stała się jego "okrutną macochą". Ale
nie zasłużyła na takie potraktowanie. Co najmniej 60% współczesnych aktorek porno miałoby
problem z samym przeliterowaniem jej nazwiska. Przykre.
Pozdrawiam!